Odpowiedziałam więc Panu wielkodusznie. W jednej chwili wątpliwości zastąpił pokój i radość.
Był rok 1982. W małej wiosce Ksiądz Proboszcz zapytał podczas katechezy czy byłyby chętne dziewczyny na rekolekcje u sióstr magdalenek. Jakoś nikt się nie zgłaszał. Aby Proboszczowi nie było przykro, zgłosiłyśmy się dwie i pojechałyśmy. Rok później pojechałam raz jeszcze, tym razem do Jeleniej Góry.
Były to nieco inne czasy. Nie można było tak zwyczajnie pójść i kupić sobie jakąkolwiek książkę religijną, a Rekolekcjonista przywiózł ich sporo, ale wszystkie były w kaplicy. Trzy dni to nieco mało na zagłębienie się w lekturze. Raz nie poszłam na obiad, aby zyskać na czasie, ale to była tylko jedna godzina dodatkowo. W ostatni wieczór udałam się do kaplicy, aby doczytać książkę „Modlitwa i czyn” Michela Quoista. Usadowiłam się na końcu kaplicy, pod kinkietem przy konfesjonale i czytam.
Do kaplicy wszedł chłopak z grupy oazowej, która nocowała u sióstr. Bardzo długo klęczał tuż przed tabernakulum i modlił się. Gdy wyszedł, odłożyłam książkę i stwierdziłam, że też chcę tak się modlić. Uklękłam tam, gdzie byłam, na końcu kaplicy i zaczęłam rozmowę z Panem Jezusem. Już po chwili miałam potrzebę, by podjeść bliżej tabernakulum, więc uklękłam w pierwszej ławce. Nie trwało to jednak długo, bowiem po chwili byłam przed tabernakulum, tam, gdzie modlił się chłopak z Oazy. Wtedy w ciszy usłyszałam słowa: „Pójdź za Mną”. Pierwsza odpowiedź nie była ewangeliczna, bo zastanawiałam się, co z tym wszystkim czyli z moimi planami. Przyszły mi na myśl słowa, które usuwały wątpliwości: „Kto wstecz się ogląda, nie nadaje się”. Odpowiedziałam więc Panu wielkodusznie. W jednej chwili wątpliwości zastąpił pokój i radość, których nie mogłam utrzymać w sobie i łzy zaczęły spływać po mojej twarzy uderzając o parkiet i tworząc swoistą muzykę. Dyskretnie rozejrzałam się czy nikt tego nie słyszy…. Było już po północy czyli 2 lutego 1983 roku.
Rok później byłam w klasztorze. Zapewne nie dowiem się kim był ów młody człowiek, który długo modlił się przed Najświętszym Sakramentem. Bardzo chciałabym mu podziękować za świadectwo o adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, które złożył, nie mówiąc ani jednego słowa.
Siostra Klaryska od Wieczystej Adoracji