Powołanie do zakonu to wielka tajemnica, przed którą usta powinny zamilknąć…
Życie w zakonie klauzurowym można porównać do bliskiego mi zawodowo tematu. Pisałam pracę magisterską na temat „Układ gatunków tkanin jedwabnych” na wydziale włókienniczym Politechniki. To moje „zamknięcie” w klauzurze porównuję do nieruchomej poczwarki jedwabnika, w której dokonuje się cały czas niewidoczna gołym okiem praca, a która w ostatniej fazie przeobrażą się w pięknego motyla.
Kochałam życie, które miałam, dużo jeździłam, zwiedzałam, kontakty służbowe i praca w nowoczesnym zakładzie przemysłowym ułatwiała wymianę doświadczeń. Działały wszystkie elementy wyobraźni i… „oto odcina się materialnie od świata na zawsze” – tak stwierdzili współpracownicy.
A to Jezus powiedział do mnie: „Będziesz w zakonie zamkniętym…”
Później podczas Drogi Krzyżowej w kościele Ojców Dominikanów w Lublinie wewnętrznie utwierdził moje powołanie: „Jak najszybciej zostaw wszystko…”
A potem jeszcze na Jasnej Górze w czerwcu 1983 r. ukazał mi wąziutką ścieżynę, na której klęczały siostry w klariańskim stroju (co stwierdziłam dopiero po wstąpieniu do zakonu).
Tu w klasztorze przebywa Jezus Eucharystyczny, Ten, Który wypowiedział słowa mojego powołania; zamieszkałam z Nim pod jednym dachem. ON wciąż jest tu Obecny!
Pamiętaj, szukasz Boga?
ON też Cię szuka!
Wszystko jest w woli.
M. Aniela OCPA, 32 lata w zakonie